
Czy macie jakiś pomysł jak poradzić sobie z wielkim żalem małego dziecka i wytłumaczeniem mu, że nie zawsze w życiu jest się zwycięzcą? Wydaje mi się, że popełniłem błąd ucząc syna, że jest wielkim wygranym. Zawsze, gdy graliśmy w karty, w warcaby lub koszykówkę, świadomie dawałem mu wygrać tylko po to, by go ucieszyć. Teraz stwierdzam, że to nie była taka dobra taktyka.
Co ja, prosty ślusarz Przemyśl mogę powiedzieć 10-letniemu synowi, który właśnie przegrał w konkursie sportowym organizowanym przez swoją szkołę? Marcel jest bardzo dobrym biegaczem, który był przekonany o zwycięstwie w zawodach. Jako dobry ojciec tylko utwierdzałem go w przekonaniu, że na pewno wygra, chociaż wiedziałem, że może być różnie. Nie chciałem martwić swojego syna i podkopywać jego poczucia własnej wartości, ale chyba zrobiłem źle.
Marcel przegrał w ostatnich chwili z drugim najlepszym biegaczem w szkole. Porażka bardzo go przybiła. Jeszcze na boisku rozpłakał się z rozpaczy, wyszło z niego małe, niezadowolone dziecko. Syn nie może pogodzić się z przegraną, a ja nie wiem jak mu mogę pomóc. Widzę, że jest zły na cały świat – na siebie, na mnie, na kolegę, na szkołę. Żałuję, że nie wytłumaczyłem mu, że przegrane się zdarzają i to o wiele częściej niż wygrane. Przez moją głupotę mój syn cierpi, a ja nie wiem jak mu pomóc. Od czterech dni chodzi osowiały i do nikogo się nie odzywa. Podobno dzieciaki w szkole śmieją się, że się popłakał na finiszu.
Komantarze (Brak )