Ojciec obiecał mi, że pracodawca, do którego idę jutro na rozmowę na temat pracy ślusarza będzie bardzo dobrze nastawiony do mojej osoby i na pewno zgodzi się mnie przyjąć do pracy. Nic dziwnego, skoro właścicielem zakładu ślusarskiego jest bardzo dobry kolega taty, jeszcze z czasów szkoły podstawowej. Gdy po skończeniu zawodówki stało się jasne, że znalezienie pracy w zawodzie nie będzie takie łatwe, to moi rodzice postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zająć się przyszłością syna. Ojciec od razu pomyślał o panu Tomaszu, zadzwonił do niego i umówił się na piwo.
Ze spotkania wrócił prawie nieprzytomny, bo piwo okazało się być paroma dużymi kuflami ciemnej, chmielowej zupy, po której ojciec zawsze wygaduje niestworzone historie. Dobrze, że w tym przypadku zachował przynajmniej tyle świadomości, że zapytał kolegę o pracę dla mnie i załatwił mi póki co trzymiesięczny okres próbny w zawodzie ślusarza, ślusarz Bytom.
Wiem, że jutrzejsza rozmowa z panem Tomaszem jest jedynie formalnością, jednak denerwuję się koniecznością pójścia we wskazane miejsce i prezentowania się z jak najlepszej strony. Wstyd mi, że sam nie umiałem poradzić sobie ze znalezieniem pracy i pracę będę miał załatwioną po znajomości. Dużo lepiej bym się czuł, gdybym to ja sam postarał się sobie o zatrudnienie, a nie polegał na ojcu. Teraz ojciec przez dziesiątki lat będzie mi wypominał, że to on załatwił mi pracę. Już to słyszę i widzę oczami wyobraźni.
Komantarze (Brak )